Michał Merczyński o Luku Percevalu: to jeden z trzech najważniejszych artystów teatru w Europie

fot. Klaudyna Schubert

Luk Perceval od wielu lat przyjeżdża do Polski. Był także na Malcie, ale w zeszłym roku po raz pierwszy zrobił spektakl z polskimi artystami. To były „3siostry” wg Czechowa – koprodukcja TR Warszawa i Narodowego Starego Teatru w Krakowie. To przedstawienie zdobyło wszystkie najważniejsze polskie nagrody, łącznie z Nagrodą im. Konrada Swinarskiego.

W zeszłym roku zaprosiliśmy go na jeden dzień do Poznania – i wtedy też oficjalnie zaprosiliśmy Percevala do udziału w tegorocznej Malcie. W moim przekonaniu jest to jeden z trzech najważniejszych artystów teatru w Europie.

Pokazując „Cały smutek Belgii” po raz pierwszy podczas jednego dnia – prezentujemy przedstawienia, które wcale nie są typowe dla estetyki jego teatru. Perceval często jednak konfrontuje się z tekstami klasycznymi, przenicowuje je i czyta na nowo. Ta trylogia ma w dużej mierze cechy społecznej dyskusji nad dziedzictwem Belgii. Te trzy spektakle zatytułował „Czarny”, „Żółty” i „Czerwony” i odnoszą się one do barw w belgijskiej fladze. Sam Perceval mówi zresztą, że w ten sposób chciał nawiązać do pamiętnego cyklu filmów Krzysztofa Kieślowskiego.

Pierwszy spektakl pt. „Czarny” opowiada o królu Leopoldzie II i jego zbrodniach, potężnym holokauście, do jakiego doszło w historii świata, czyli o eksploatacji Konga. Drugi – „Żółty” – ukazuje kolaborację Walonów i Flamandów przed wybuchem II wojny światowej i w jej trakcie z nazistami. A trzeci, czyli „Czerwony”, mówi o zamachach, do których doszło kilka lat temu na lotnisku Zaventem, w Brukseli i Paryżu. Dokonali ich muzułmanie, obywatele Belgii, urodzeni w Brukseli, którzy dorastali w belgijskim społeczeństwie, ale stali się wojownikami ISIS.

W tych trzech „smutkach”, a może raczej „cierpieniach Belgii”, bo angielski tytuł trylogii brzmi „The Sorrows of Belgium”, Perceval dokonuje teatralnej wiwisekcji traum i historii Belgów.

To zresztą będzie niecodzienne doświadczenie dla naszych widzów. Gdy wejdą 2 lipca o godz. 12 do hali widowiskowo-sportowej Arena w Poznaniu, gdzie te spektakle będą prezentowane, to po pierwszej części nastąpi przerwa. I wtedy wszystkich widzów posilimy pyszną jarzynową zupą. Potem pokażemy „Żółty” i znów będziemy mieli dwugodzinną przerwę na zmianę dekoracji. Wówczas z widzami napijemy się kawy i zjemy wafle belgijskie. Całość zakończy się około godz. 22. Uważam, że taki maraton teatralny, który staramy się naszym widzom zafundować, będzie czymś niezwykłym.

Czekam na te przedstawienia, czekam na spotkanie i dyskusję z Lukiem Percevalem, na pokazy jego filmów dokumentalnych, a także na prezentacje rejestracji jego dwóch oper.

Przypomnę, że przed rokiem w ramach „Portretu Artysty” prezentowaliśmy dzieła i postać Szwajcara Milo Raua, który jest dyrektorem NTGent – teatru, w którym Perceval jest rezydentem i gdzie „Cały smutek Belgii” powstał. W przyszłym roku naszym gościem w ramach „Portretu Artysty” będzie wybitny turecki pisarz, laureat Literackiej Nagrody Nobla w 2006 r. Orhan Pamuk. Znany i czytany w Polsce, autor m.in. powieści „Nazywam się czerwień”, na podstawie której przygotujemy operę. Jej premiera odbędzie się podczas przyszłorocznej Malty.

– mówi Michał Merczyński, dyrektor festiwalu w wywiadzie dla PAP.